Budzi mnie
budzik w telefonie. Szybko go wyłączam i patrzę w sufit. Dzisiaj kończą się
wakacje i zaczyna trzeci, przedostatni rok w szkole średniej. Szczerze to
bardzo lubiłem tam chodzić. Może nie ze względu na naukę, ale na pewno na
przyjaciół. Mam ich niewielu, ale... Boże o czym ja mówię, mam tylko trzech
prawdziwych przyjaciół. W dodatku jestem prawie najniższym chłopakiem w klasie.
Często słyszałem od dziewczyn odzywki typu: "Jesteś słodki, ale za niski
byśmy mogli chodzić". Tak naprawdę to nigdy zbytnio się tym nie przejmuję.
Nie chcę być z nikim związany. Dla mnie to tylko ciężar. Przynajmniej nie
jestem klasowym, że tak powiem, frajerem. Po prostu nie zwracają uwagi na moją
obecność. Czasami podejrzewam, że jeszcze uniknąłem pobicia, bo ciągle chodzę
obok Skyler, a przecież nikt nie odważy się zaatakować osoby z tak dobrą
reputacją jak ona. Patrzę na ekran smartphone'a.
Zrywam się z
łóżka widząc, że mogę się spóźnić. Szybko zakładam ubrania, które sobie wczoraj
przygotowałem; czarne rurki, szary T-shirt i bordowe trampki. Przeczesuję ręką
włosy i wbiegam do łazienki. Odprawiam poranną rutynę, czyli myję zęby... No i
w sumie tyle. Nigdy nie poświęcam zbyt wiele czasu mojemu wyglądowi. Schodzę na
dół, biorę gryza tosta siostry, zakładam plecak i wypadam przez drzwi domu. Przed
furtką czekają na mnie Skyler, Alex i Vivi.
- Super,
pierwszy dzień roku szkolnego, a my już jesteśmy spóźnieni. - mówi Vivi
poirytowanym głosem. Nigdy nie potrafiłem się z nią dogadać.
- Co za różnica
i tak wszyscy nauczyciele wiedzą, że nigdy nie jesteśmy na czas. - odpowiada
jej Alex swoim męskim i spokojnym. Skyler przygląda mi się badawczo.
- Wszystko
dobrze? Jesteś jakiś cichy. - pyta.
- Nie, nie!
Wszystko okej! - zapewniam szybko. Patrzą na mnie unosząc jedną brew do góry. -
Eh, chodźmy już. - poganiam ich.
Jak
powiedziałem tak też robimy. Do szkoły co prawda mamy blisko, ale lubimy
chodzić swoim tempem. Przez ostatnie dwa lata nie zdarzyło się żebyśmy przybyli
punktualnie, lub broń Boże przed dzwonkiem.
- Hej,
słyszeliście, że w tym roku do naszej klasy dochodzi jakiś chłopak? Podobno
przyjechał z Wielkiej Brytanii i jest mega przystojny. - odzywa się Skyler
lekko rozmarzonym głosem. Widzę jak Alex nagle ożywa po wypowiedzeniu przez nią
ostatniego zdania.
- Pewnie nie
jest, taki jakim go opisują... - mamrocze pod nosem. Vivi zwraca się w jego
stronę.
- A co?
Zazdrosny jesteś? - drażni go. Sky momentalnie policzki zachodzą czerwienią.
Zgania przyjaciółkę, a Vivi tylko parska złowieszczym śmiechem. Alex i Sky coś
do siebie czują, ale oboje zbyt się boją i ani jeden ani druga nie mają zamiaru
sobie tego wyznać. Nikt już nic nie mówi.
*
*
*
Zaczyna się
druga lekcja. Siadam przy swojej ławce i wypakowuję podręcznik od biologii.
Nauczyciel zaczyna omawiać program nauczania na ten rok, a ja się całkowicie
wyłączam i patrzę w okno. Po chwili słyszę trzask drzwi od klasy, ale nie
zwracam głowy w tamtą stronę uważając, że to tylko ktoś wyszedł po dziennik czy
coś w tym stylu.
- ... Usiądź
tam obok Chrisa. - otrząsam się słysząc swoje imię. Dopiero teraz widzę jak
jakiś chłopak zmierza w moją stronę. A więc to jest ten nowy... Ale dlaczego
nie był na pierwszej lekcji?
- Nie masz nic
przeciwko? - pyta uśmiechając się lekko. Nie wiadomo czemu czerwienię się.
- Ja-jasne... -
mówię i próbuję ukryć rumieńce. Reszta lekcji minęła mi na wyglądaniu przez
okno.
- Hej, Matt! -
krzyczy Skyler do nowego chłopaka. Stoimy na placu przed szkołą. Skończyliśmy
wszystkie lekcje o szesnastej i nie mamy pracy domowej, a to oznacza, że możemy
jeszcze gdzieś wyskoczyć przed pójściem do domu. - Chodź na chwilę!
- O co chodzi?
- pyta podchodząc do naszej grupy z tym olśniewającym uśmiechem.
- Idziemy na
miasto. Może chciałbyś trochę pozwiedzać? - proponuje Skyler. Alex stoi obok
niej i przelatuje Matta wzrokiem jakby się zastanawiał czy dać mu w twarz czy
nie.
- Jasne!
Naprawdę dzięki, nie mogę z nikim się dogadać. - przyznaje lekko
speszony.
- Ja jestem
Skyler. To Vivianne...
- Ale mów mi
Vivi. - przerywa jej.
- To Alex, a
ten Chris. - przedstawia mnie. Matt przez chwilę patrzy mi w oczy.
- No... To
idziemy? - mówi Sky i ratuje mnie przed kolejnym atakiem rumieńców.
- Tak, tak.
Chodźmy. - zgadza się Matt i staje obok mnie. W takim oto pięknym rządku
ruszamy przed siebie.
Pokazaliśmy
Mattowi wszystkie uroki naszego miasta. Najlepszą lodziarnię, którą odkryliśmy
w wakacje, park, plac z piękną fontanną, opowiedzieliśmy mu o jeziorze koło
naszych domów, pokazaliśmy centrum handlowe, najlepsze alejki, po których
chodzimy wieczorem i las na obrzeżach miasta.
O tym wszystkim
opowiadam głównie ja. Już nie czuję się skrępowany, wręcz przeciwnie - czerpię
z tego przyjemność. Mówię o tym wszystkim z taką pasją, że czasami potrzebuję
momentu by złapać oddech. Kiedy kończę przez chwilę nastaje cisza.
- Dobra, ja
muszę się zbierać. - oznajmia Matt patrząc na zegarek.
- Gdzie
mieszkasz? - pyta z zaciekawieniem Alex.
- Na obrzeżach
tego miasta. Muszę tam dojeżdżać autobusem. - tłumaczy Matt. - To osiedle obok
lasu i jeziora więc nie sądzę, żebyście...
- Czekaj,
przecież my tam mieszkamy! - oznajmia Sky. - Tylko, że my zwykle idziemy
wszyscy razem na piechotę.
- Chcesz iść z
nami? - proponuję nagle. "Chris co ty odwalasz?" pytam samego siebie.
Nie mam pojęcia. Po prostu tego chcę.
Uśmiecha się do
mnie przyjacielsko i po chwili odpowiada:
- Tak... tak,
bardzo chętnie. - mówi i zaczyna się śmiać. Niby normalny śmiech, ale jednak
inny. Przepełniony strasznym smutkiem i cierpieniem. Widzę jak bardzo stara się
to zakryć i zastąpić prawdziwego Matta jakimś szczęśliwym nastolatkiem. Patrzę
w jego oczy i zauważam, że one robią to samo. Gdzieś głęboko w tych ślepiach
czai się porażka i mroczna przeszłość. One wręcz go przygniatają, obciążają.
Postawiłem przed sobą zadanie, którego mogę nie wykonać; chcę usłyszeć jego
prawdziwy śmiech. I zrobię wszystko żeby to osiągnąć
Wszyscy ruszamy
w stronę naszego osiedla. Wbrew pozorom nie jest ono, aż tak daleko by móc
powiedzieć 'na obrzeżach miasta'. Plac z fontanną jest sercem miasta, a
wszystkie główne alejki, które od niego odbiegają to jego żyły. Wtedy trzeba
znaleźć w północno-wschodnim rogu sklep z ubraniami o nazwie Bella
skręcić w jego uliczkę iść prosto do parku. Jak go przejdziesz następnie masz
rondo, z którego trzeba zjechać w stronę lasu, który jest stamtąd widoczny. Gdy
zjedzie się z górki jest nasze osiedle z pięknym jeziorem. Nie no co wy. To
osiedle W OGÓLE NIE jest na obrzeżach miasta. Na szczęście szkoła znajdowała
się blisko ronda więc tam mieliśmy już bliżej. Nie to co do centrum.
Taką też drogę
teraz przeszliśmy. Każdy rozszedł się do swoich domów, lecz najpierw musieliśmy
podać Mattowi nasze numery telefonu.
Leżę w łóżku.
Jest po dwudziestej trzeciej, a ja oglądam obrazki z kotami. Co jest ze mną nie
tak? Nagle słyszę dźwięk przychodzącego sms'a od oczywiście kogo, by innego jak
nie Matta.
Spotkamy się
jutro sami przed szkołą? Muszę z tobą o czymś porozmawiać.
Przez chwilę
poczułem dziwne ciepło w sercu jednak skarciłem się za to. Przecież to jest
tylko kolega. Aż tak go nie podziwiam.
Nie ma
sprawy. Będę pod twoim domem o siódmej.
Po
tym jak to wysłałem zamknąłem laptop, ułożyłem się wygodnie na łóżku i zapadłem
w głęboki sen.
________________________________
Ohayo!
Witam wszystkich w pierwszym rozdziale!
Akcja dopiero się rozkręca c:
Chyba każdy się domyślił, którzy są naszymi zakochańcami ^^
Planuję zrobić coś pomiędzy Alexem a Skyler hohoho
Ale bez spoileruff psze państfa bez spoileruff
Nasze słodziaki muszą się zaprzyjaźnić,a będzie to przyjaźń tak mocna, że aż friendzone.
Dziękuję za przeczytanie ;3
Wasza,
Annabeth <3
Yey :3 Geje zafsze na propsie <3
OdpowiedzUsuńMogę cię skarcić tylko i wyłącznie, za nieodpowiednie użycie cudzysłowiu ;-; Piszę się go tak: ,,blabla"
;-; Ten: "blabla" używają w USA, Wielkiej Brytanii i innych ;-;
A tak to historia świetna :3 Ja chcę nowy rozdział :333
Bardzo chcę!
Giv me he ;-; XD
Do zobaczyska, baj XD
Hohoho
OdpowiedzUsuńVivianne Queen of Sass
Och, skąd ja to znam
Ale co cudzysłufff
Gang plebani z Niebem Vivom i panem bratem Bartosza zawsze spoko
Ale nie no spoko okok bede czytac
Przecież co to za blog bez Alayne StarePole
Twoja fanka Mulermilś,
Alayne StarePole.
Jak mogłaś?
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim momencie?
Hańba Ci!
No, ale trudno.
Mam nadzieję, że szybko się fabuła rozkręci, bo nie mam co czytać ;-;
Pozdrawiam,
Popiołowa Budka ^-^
ps. Alex... *incepszyn*
pps. nie nabieram ludzi tak jak STAREPOLE XD
ja ci wierze.
UsuńChris <3 Już go lubię. Co do opowiadania masz błędy, radzę ci znaleźć sobie bete ^-^ ale ogólnie pomysł bardzo fajny. Dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu, będę zaglądać <3
OdpowiedzUsuń~ W.R. Olczi
okej.
UsuńJa się nie wypowiem. Będę cię trzymać w niepewności... :3
OdpowiedzUsuńHej! Właśnie wpadłam i chyba zostanę :) Ale ze mną to wiesz, nigdy nie wiadomo :')
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie, nawet bardzo. Trochę za szybko odkryłaś ten ból Matta i te całe "patrzenie sb w oczy" (xD), ale to kocham.
Czekam ze zniecierpliwieniem na cd ^^
Zdrówka i dobrej maści na częstą chorobę pisarzy, czyli ból dupy :*
~Lady Darkness
A, i jeszcze jedno...
UsuńEhy-ehy...
Chris jest taki kawaii! *,*