sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział I - Someone New


Budzi mnie budzik w telefonie. Szybko go wyłączam i patrzę w sufit. Dzisiaj kończą się wakacje i zaczyna trzeci, przedostatni rok w szkole średniej. Szczerze to bardzo lubiłem tam chodzić. Może nie ze względu na naukę, ale na pewno na przyjaciół. Mam ich niewielu, ale... Boże o czym ja mówię, mam tylko trzech prawdziwych przyjaciół. W dodatku jestem prawie najniższym chłopakiem w klasie. Często słyszałem od dziewczyn odzywki typu: "Jesteś słodki, ale za niski byśmy mogli chodzić". Tak naprawdę to nigdy zbytnio się tym nie przejmuję. Nie chcę być z nikim związany. Dla mnie to tylko ciężar. Przynajmniej nie jestem klasowym, że tak powiem, frajerem. Po prostu nie zwracają uwagi na moją obecność. Czasami podejrzewam, że jeszcze uniknąłem pobicia, bo ciągle chodzę obok Skyler, a przecież nikt nie odważy się zaatakować osoby z tak dobrą reputacją jak ona. Patrzę na ekran smartphone'a.
Zrywam się z łóżka widząc, że mogę się spóźnić. Szybko zakładam ubrania, które sobie wczoraj przygotowałem; czarne rurki, szary T-shirt i bordowe trampki. Przeczesuję ręką włosy i wbiegam do łazienki. Odprawiam poranną rutynę, czyli myję zęby... No i w sumie tyle. Nigdy nie poświęcam zbyt wiele czasu mojemu wyglądowi. Schodzę na dół, biorę gryza tosta siostry, zakładam plecak i wypadam przez drzwi domu. Przed furtką czekają na mnie Skyler, Alex i Vivi.
- Super, pierwszy dzień roku szkolnego, a my już jesteśmy spóźnieni. - mówi Vivi poirytowanym głosem. Nigdy nie potrafiłem się z nią dogadać.
- Co za różnica i tak wszyscy nauczyciele wiedzą, że nigdy nie jesteśmy na czas. - odpowiada jej Alex swoim męskim i spokojnym. Skyler przygląda mi się badawczo.
- Wszystko dobrze? Jesteś jakiś cichy. - pyta.
- Nie, nie! Wszystko okej! - zapewniam szybko. Patrzą na mnie unosząc jedną brew do góry. - Eh, chodźmy już. - poganiam ich.
Jak powiedziałem tak też robimy. Do szkoły co prawda mamy blisko, ale lubimy chodzić swoim tempem. Przez ostatnie dwa lata nie zdarzyło się żebyśmy przybyli punktualnie, lub broń Boże przed dzwonkiem.
- Hej, słyszeliście, że w tym roku do naszej klasy dochodzi jakiś chłopak? Podobno przyjechał z Wielkiej Brytanii i jest mega przystojny. - odzywa się Skyler lekko rozmarzonym głosem. Widzę jak Alex nagle ożywa po wypowiedzeniu przez nią ostatniego zdania.
- Pewnie nie jest, taki jakim go opisują... - mamrocze pod nosem. Vivi zwraca się w jego stronę.
- A co? Zazdrosny jesteś? - drażni go. Sky momentalnie policzki zachodzą czerwienią. Zgania przyjaciółkę, a Vivi tylko parska złowieszczym śmiechem. Alex i Sky coś do siebie czują, ale oboje zbyt się boją i ani jeden ani druga nie mają zamiaru sobie tego wyznać. Nikt już nic nie mówi.

*                    *                    *

Zaczyna się druga lekcja. Siadam przy swojej ławce i wypakowuję podręcznik od biologii. Nauczyciel zaczyna omawiać program nauczania na ten rok, a ja się całkowicie wyłączam i patrzę w okno. Po chwili słyszę trzask drzwi od klasy, ale nie zwracam głowy w tamtą stronę uważając, że to tylko ktoś wyszedł po dziennik czy coś w tym stylu. 
- ... Usiądź tam obok Chrisa. - otrząsam się słysząc swoje imię. Dopiero teraz widzę jak jakiś chłopak zmierza w moją stronę. A więc to jest ten nowy... Ale dlaczego nie był na pierwszej lekcji? 
- Nie masz nic przeciwko? - pyta uśmiechając się lekko. Nie wiadomo czemu czerwienię się.
- Ja-jasne... - mówię i próbuję ukryć rumieńce. Reszta lekcji minęła mi na wyglądaniu przez okno.
- Hej, Matt! - krzyczy Skyler do nowego chłopaka. Stoimy na placu przed szkołą. Skończyliśmy wszystkie lekcje o szesnastej i nie mamy pracy domowej, a to oznacza, że możemy jeszcze gdzieś wyskoczyć przed pójściem do domu. - Chodź na chwilę!
- O co chodzi? - pyta podchodząc do naszej grupy z tym olśniewającym uśmiechem.
- Idziemy na miasto. Może chciałbyś trochę pozwiedzać? - proponuje Skyler. Alex stoi obok niej i przelatuje Matta wzrokiem jakby się zastanawiał czy dać mu w twarz czy nie. 
- Jasne! Naprawdę dzięki, nie mogę z nikim się dogadać. - przyznaje lekko speszony. 
- Ja jestem Skyler. To Vivianne...
- Ale mów mi Vivi. - przerywa jej.
- To Alex, a ten Chris. - przedstawia mnie. Matt przez chwilę patrzy mi w oczy.
- No... To idziemy? - mówi Sky i ratuje mnie przed kolejnym atakiem rumieńców. 
- Tak, tak. Chodźmy. - zgadza się Matt i staje obok mnie. W takim oto pięknym rządku ruszamy przed siebie. 
 Pokazaliśmy Mattowi wszystkie uroki naszego miasta. Najlepszą lodziarnię, którą odkryliśmy w wakacje, park, plac z piękną fontanną, opowiedzieliśmy mu o jeziorze koło naszych domów, pokazaliśmy centrum handlowe, najlepsze alejki, po których chodzimy wieczorem i las na obrzeżach miasta.
O tym wszystkim opowiadam głównie ja. Już nie czuję się skrępowany, wręcz przeciwnie - czerpię z tego przyjemność. Mówię o tym wszystkim z taką pasją, że czasami potrzebuję momentu by złapać oddech. Kiedy kończę przez chwilę nastaje cisza.
- Dobra, ja muszę się zbierać. - oznajmia Matt patrząc na zegarek.
- Gdzie mieszkasz? - pyta z zaciekawieniem Alex. 
- Na obrzeżach tego miasta. Muszę tam dojeżdżać autobusem. - tłumaczy Matt. - To osiedle obok lasu i jeziora więc nie sądzę, żebyście...
- Czekaj, przecież my tam mieszkamy! - oznajmia Sky. - Tylko, że my zwykle idziemy wszyscy razem na piechotę.
- Chcesz iść z nami? - proponuję nagle. "Chris co ty odwalasz?" pytam samego siebie. Nie mam pojęcia. Po prostu tego chcę.
Uśmiecha się do mnie przyjacielsko i po chwili odpowiada:
- Tak... tak, bardzo chętnie. - mówi i zaczyna się śmiać. Niby normalny śmiech, ale jednak inny. Przepełniony strasznym smutkiem i cierpieniem. Widzę jak bardzo stara się to zakryć i zastąpić prawdziwego Matta jakimś szczęśliwym nastolatkiem. Patrzę w jego oczy i zauważam, że one robią to samo. Gdzieś głęboko w tych ślepiach czai się porażka i mroczna przeszłość. One wręcz go przygniatają, obciążają. Postawiłem przed sobą zadanie, którego mogę nie wykonać; chcę usłyszeć jego prawdziwy śmiech. I zrobię wszystko żeby to osiągnąć
Wszyscy ruszamy w stronę naszego osiedla. Wbrew pozorom nie jest ono, aż tak daleko by móc powiedzieć 'na obrzeżach miasta'. Plac z fontanną jest sercem miasta, a wszystkie główne alejki, które od niego odbiegają to jego żyły. Wtedy trzeba znaleźć w północno-wschodnim rogu sklep z ubraniami o nazwie Bella skręcić w jego uliczkę iść prosto do parku. Jak go przejdziesz następnie masz rondo, z którego trzeba zjechać w stronę lasu, który jest stamtąd widoczny. Gdy zjedzie się z górki jest nasze osiedle z pięknym jeziorem. Nie no co wy. To osiedle W OGÓLE NIE jest na obrzeżach miasta. Na szczęście szkoła znajdowała się blisko ronda więc tam mieliśmy już bliżej. Nie to co do centrum.
Taką też drogę teraz przeszliśmy. Każdy rozszedł się do swoich domów, lecz najpierw musieliśmy podać Mattowi nasze numery telefonu.
Leżę w łóżku. Jest po dwudziestej trzeciej, a ja oglądam obrazki z kotami. Co jest ze mną nie tak? Nagle słyszę dźwięk przychodzącego sms'a od oczywiście kogo, by innego jak nie Matta. 

Spotkamy się jutro sami przed szkołą? Muszę z tobą o czymś porozmawiać.

Przez chwilę poczułem dziwne ciepło w sercu jednak skarciłem się za to. Przecież to jest tylko kolega. Aż tak go nie podziwiam.

Nie ma sprawy. Będę pod twoim domem o siódmej.

 Po tym jak to wysłałem zamknąłem laptop, ułożyłem się wygodnie na łóżku i zapadłem w głęboki sen.


________________________________
Ohayo!
Witam wszystkich w pierwszym rozdziale!
Akcja dopiero się rozkręca c:
Chyba każdy się domyślił, którzy są naszymi zakochańcami ^^
Planuję zrobić coś pomiędzy Alexem a Skyler hohoho
Ale bez spoileruff psze państfa bez spoileruff
Nasze słodziaki muszą się zaprzyjaźnić,a będzie to przyjaźń tak mocna, że aż friendzone.
Dziękuję za przeczytanie ;3
Wasza,
Annabeth <3
#gayzone

9 komentarzy:

  1. Yey :3 Geje zafsze na propsie <3
    Mogę cię skarcić tylko i wyłącznie, za nieodpowiednie użycie cudzysłowiu ;-; Piszę się go tak: ,,blabla"
    ;-; Ten: "blabla" używają w USA, Wielkiej Brytanii i innych ;-;
    A tak to historia świetna :3 Ja chcę nowy rozdział :333
    Bardzo chcę!
    Giv me he ;-; XD
    Do zobaczyska, baj XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hohoho
    Vivianne Queen of Sass
    Och, skąd ja to znam
    Ale co cudzysłufff
    Gang plebani z Niebem Vivom i panem bratem Bartosza zawsze spoko
    Ale nie no spoko okok bede czytac
    Przecież co to za blog bez Alayne StarePole
    Twoja fanka Mulermilś,
    Alayne StarePole.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś?
    Skończyć w takim momencie?
    Hańba Ci!
    No, ale trudno.
    Mam nadzieję, że szybko się fabuła rozkręci, bo nie mam co czytać ;-;

    Pozdrawiam,
    Popiołowa Budka ^-^

    ps. Alex... *incepszyn*
    pps. nie nabieram ludzi tak jak STAREPOLE XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Chris <3 Już go lubię. Co do opowiadania masz błędy, radzę ci znaleźć sobie bete ^-^ ale ogólnie pomysł bardzo fajny. Dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu, będę zaglądać <3

    ~ W.R. Olczi

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się nie wypowiem. Będę cię trzymać w niepewności... :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Właśnie wpadłam i chyba zostanę :) Ale ze mną to wiesz, nigdy nie wiadomo :')
    Zapowiada się świetnie, nawet bardzo. Trochę za szybko odkryłaś ten ból Matta i te całe "patrzenie sb w oczy" (xD), ale to kocham.
    Czekam ze zniecierpliwieniem na cd ^^
    Zdrówka i dobrej maści na częstą chorobę pisarzy, czyli ból dupy :*
    ~Lady Darkness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i jeszcze jedno...
      Ehy-ehy...
      Chris jest taki kawaii! *,*

      Usuń